|
Wasza historia |
Wysłany:
13 Kwi 2009 ,Pon 15:46, |
|
|
bogdan |
ADMINEK - lajkonik |

|
|
Dołączył: 11 Kwi 2009 |
Posty: 862 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miasto Smoka Wawelskiego Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
********************************
Temat przeniesiony.
Zapraszam do pisania na nowej stronie >>> [link widoczny dla zalogowanych]
******************************** |
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez bogdan dnia 26 Wrz 2009 ,Sob 6:09, , w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
 |
 |
|
 |
|
Wysłany:
13 Kwi 2009 ,Pon 21:05, |
|
|
AnnaK |
TURBO PISACZ |

|
|
Dołączył: 12 Kwi 2009 |
Posty: 421 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: podkarpacie Płeć:  |
|
|
 |
 |
 |
|
Od czego by tu zacząc....
Dokładnie od 7lutego 2008r. nie chodzę do pracy, obecnie jestem na zasiłku rehabilitacyjnym z powodu choroby ledzwiowego odcinka kręgosłupa.
Pewnie jak większośc Was, nigdy w życiu nie spodziewałabym się,że będę miec problemy akurat z kręgosłupem.
Ogólnie rzecz biorąc nigdy nic mi nie dolegało,czasami pobolał mnie kręgosłup,ale po wizytach u lekarzy rodzinnych miałam przepisywane tabletki przeciwzapalne na podstawie diagnozy: zapalenie korzonków, i gdy przestawało bolec.
Właściwie dopiero teraz (a leczę się ponad rok) zaczynam kojarzyc pewne fakty, początki rwy kulszowej, mrowienie w nogach, bóle pleców,problemy z wyprostowaniem się po dłuższym siedzeniu,ból przy dłuższym staniu w miejscu.
Od lutego 2008 do czerwca neurolog leczył mnie wiadomo lekami przeciwzapalno przeciwbólowymi,często brałam zastrzyki. Niestety na tyle pogarszało się,iż w czerwcu musiałam przejsc operację usunięcia przepukliny L3/L4. Po miesiacu czasu nastąpił nawrót:przepuklina nawrotowa...w miedzyczasie przeszłam zakażenie rany pooperacyjnej, którą reoperowano, a kolejnie w listopadzie zoperowano po raz kolejny kręgoslup. Tym razem wykonano u mnie Leminektomie, usunięcie prawie całego dysku oraz łuku kręgu.
Funkcjonuję normalnie,ale muszę uważac co jak robię. W sumie nie narzekam,ale wkurzam się...kiedys myslalam,że po operacji będę całkiem zdrowa, ale tak naprawdę chorując na zwyrodnienia kręgosłupa trzeba pamietac,że z tym się żyje już do konca życia ;)
|
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany:
14 Kwi 2009 ,Wto 16:51, |
|
|
bogdan |
ADMINEK - lajkonik |

|
|
Dołączył: 11 Kwi 2009 |
Posty: 862 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miasto Smoka Wawelskiego Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Przeniesiony post: Jagody434
1 pierwsza operacja była we wrześniu 2008 opis t,k na poziomie l5-s1 cechy dyskopati z dehydratacja tarczy i wypadnięcie materiału tarczy do kanałowo przekraczajac 1/3 szerokości kanału ,materiał tarczy spływa ku dołowi wzdłuż prawego zachyłku korzenego przeważajac go,zmiany deformacyjne stawów krzyzowo -biodrowych .2 operacja była juz po tygodniu okazało się ze zostało kawałek dysku ROZPOZNANIE-Redyskoidektomia stan po dyskoidektomi prawostronej 3 był po miesiącu ROZPOZNANIE-nawrotowe wypadnięcie jądra miażdzystego bocznie do zachyłku korzenego prawego na poziomie l5/s1 4 .SZykuje sie no i opis t,k tarcza międzykregowa l5/s1 waska z degeneracjagazowa krazka miedzykregowego ,uwypukla sie ona do tyłu na strone lewa do zachylku i lewego otworu miedzykregowego niewielkie uwypuklenie ku tyłowi krążków l3,l4, i l4 /l5 no i zakwalikowana do leczenia operacyjnego TLIF
_________________
Jagódka
|
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany:
14 Kwi 2009 ,Wto 19:24, |
|
|
Renia1 |
NÓWKA |

|
|
Dołączył: 12 Kwi 2009 |
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: podkarpacie Płeć:  |
|
|
 |
 |
 |
|
Nie będę oryginalna. Jak w przypadku większości z Was pobolewały mnie plecy, raz mocniej raz słabiej. Miałam 20 parę lat jak po raz pierwszy poczułam co to kręgosłup. Dostałam się wtedy w ręce świetnego rehabilitanta takiego trochę pasjonata, który postawił mnie na nogi na ładnych parę lat. Ale te fajne lata się skończyły i dolegliwości pojawiły się na nowo, a w ostatnich latach nawet ze zdwojoną siłą. Zaczęła się stała kontrola u neurologa i całe serie zastrzyków, środków przeciwzapalnych i przeciwbólowych. No i oczywiście przeróżne zabiegi, które tak naprawdę przynosiły ulgę tylko na jakiś czas. W zasadzie przyzwyczaiłam się już do bólu i do tego, że swój kręgosłup po prostu muszę CZUĆ. :cry: :cry: W zeszłe lato czułam go już naprawdę a 17 października wyłożyłam się na schodach i tu zaczęła się moja walka o normalne życie. Walka, która oczywiście zakończyła sie zabiegiem operacyjnym 29 listopada. Nie było wyjścia zmiany neurlogiczne były mocno posunięte i było to jedyne, chyba najlepsze wyjście. Od tego momentu żyję nadzieję, że wszystko będzie dobrze i tego sie trzymam, chociaż tak naprawdę nie jest dobrze. Po operacji wciąż mam przepuklinę na odcinku L3/L4 (operowany miałam odcinek L2/L3), w operowanym miejscu wypuklinę no i stan zwyrodnieniowy całego odcinka lędźwiowego. Ale nie daję się chorobie. Wróciłam do pracy, cieszę się życiem. Żeby jeszcze ból i zdrętwienie minęły bezpowrotnie to świat byłby naprawdę fajny.    |
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Renia1 dnia 14 Kwi 2009 ,Wto 19:26, , w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany:
15 Kwi 2009 ,Śro 7:51, |
|
|
ela7117 |
NÓWKA |

|
|
Dołączył: 12 Kwi 2009 |
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kotlina Kłodzka Płeć:  |
|
|
 |
 |
 |
|
Pierwszy problem z kręgosłupem w wieku 15 lat-czyli ponad 20 lat.
Ostatni atak w lipcu ub.r.
wynik TK z sierpnia-Przepuklina krążka L4-5,pośrodkowo-prawoboczna z masywnym uciskiem na worek oponowy i prawy korzeń nerwowy.Symetryczne uwypuklenie krążka L5-S1 typu bulging z uciskiem na worek oponowy i oba korzenie nerwowe.Nie wykazano cech dyskopatii na poziomie L3-4.
Po długich oczekiwaniach do neurochirurga usłyszałam tylko-można tylko operować! :( Badanie kontrolne-MR-z dnia 12 02 2009
Spłycenie fizjologicznej lordozy lędżwiowej,lewoboczne skrzywienie osi kręgosłupa.Na poziomieL3-L4 obecna jestlewoboczna wypuklina materiału tarczy międzykręgowej zwężająca częściowo kanał nerwu rdzeniowego po tej stronie.Na poziomieL4-L5 obecna jest tylna obwodowa wypuklina materiału tarczy międzykręgowej spłycająca częściowo zachyłki boczne kanału kręgowego i kanały nerwów rdzeniowych.W jej tylnej obwodowej części,pośrodkowo i po stronie prawej,widoczny jest obszar o nieprawidłowej intensywności sygnału przemawiający za częściowym uszkodzeniem pierścienia włóknistego. Na poziomie L5-S1 obecna jest zaawansowana tylna lewoboczna przepuklina materiału tarczy zwężająca całkowicie zachyłek boczny kanału kręgowego po tej stronie.Płynowa rezerwa objętościowa kanału kręgowego na tym poziomie jest zmniejszona do szerokości stenozy bezwzględnej.Sygnał i wysokość tarcz międzykręgowych L4-S1 są częściowo obniżone.Płynowa rezerwa objętościowa kanału kręgowego w pozostałym uwidocznionym w badaniu odcinku w granicach normy.Wysokość trzonów kręgów lędżwiowych oraz obraz struktur wewnątrzkanałowych są prawidłowe. :cry:W grudniu ubiegłrego roku neurochirurg zapisał mnie na zabieg na 16 kwietnia-więc czekam jak będzie dalej zobaczymy.... |
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ela7117 dnia 15 Kwi 2009 ,Śro 7:56, , w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany:
17 Kwi 2009 ,Pią 22:17, |
|
|
Lucyna |
TURBO PISACZ |

|
|
Dołączył: 11 Kwi 2009 |
Posty: 285 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław/ opolszczyzna Płeć:  |
|
|
 |
 |
 |
|
U mnie zaczęło się od dźwignięcia czegoś w pracy. Było to w połowie czerwca zeszłego roku.Plecy bolały mnie okrutnie, przez kolejne 2 dni nie mogłam nawet z łóżka wstać. Ale zaczęłam na własną rękę łykać ketonal ( myślałam ,że to tylko naciągnięcie mięśnia) i przez następny tydzień chodziłam do pracy. Gdy ketonal się skończył nie dałam już rady i z płaczem poszłam do lekarza. Kolejne zastrzyki, tabletki i maści nie pomagały. W końcu wyprosiłam skierowanie do ortopedy, oczywiście prywatnie bo terminy były straaaasznie odległe…..
Niestety ani kolejne zastrzyki, ani masaże, ani coraz to mocniejsze środki przeciwbólowe nie pomagały. Potem był soluks, laseroterapia, magnetoterapia , krioterapia, ale nic nie pomagało. Z czasem po tych terapiach czułam się nawet gorzej. A przed operacją broniłam się jak szalona. Ból pleców i lewej nogi był straszny, nogę ciągnęłam dosłownie za sobą. Była tak zdrętwiała, że czasami jej nie czułam.. Wchodzenie po schodach , a nawet wizyta w toalecie była prawdziwym koszmarem. Chodziłam ( o ile w ogóle musiałam gdzieś iść) zgięta w pół i ciągnąc nogę za nogawkę, bo sama ni cholery nie chciała zrobić kroku. W końcu dostałam skierowanie na rehabilitację ćwiczeniami Mc’Kenziego. Ćwiczyłam z świetnym rehabilitantem. Niestety miałam tylko 10 zabiegów, a poza tym to co wypracowałam na ćwiczeniach niszczyłam jazdą samochodem na ćwiczenia i wchodzeniem na 3 piętro. Potem rehabilitant przychodził do nas do domu, więc schody i samochód miałam z głowy. Od tej pory było już coraz lepiej. Rehabilitant wyciskał ze mnie siódme poty, ale i ja bardzo się przykładałam i byłam bardzo zdyscyplinowana. Zaczęłam ćwiczyć pod koniec września , a na początku listopada już chodziłam na dłuższe spacery, nawet robiłam już niewielkie zakupy. Ależ byłam szczęśliwa. Niestety moja radość nie trwała długo, bo już 3 grudnia mieliśmy z mężem wypadek na autostradzie. Jakiś osioł się zagapił i na nas najechał. Miałam skręcony kręgosłup szyjny , a odcinek lędźwiowy całkiem się sypnął. Niestety już nie dało się uniknąć operacji ( 25 lutego). Neurochirurg stwierdził, że rehabilitacja w tym przypadku jest bezsensowna i nic tutaj nie pomoże . Teraz czekam na skierowanie do sanatorium i rehabilitację…. Alę się rozpisałam |
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany:
23 Maj 2009 ,Sob 14:06, |
|
|
dzasti79 |
NÓWKA |

|
|
Dołączył: 23 Maj 2009 |
Posty: 10 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: szczecin Płeć:  |
|
|
 |
 |
 |
|
U mnie to właściwie nie wiadomo kiedy się wszystko zaczeło . Dziesięć lat temu zaczeła boleć mnie prawa stopa i noga, kiedy poruszałam dużym palcem to przeskakiwało mi coś.Lekarze włożyli mi noge w gips , pare razy w dzieciństwie miałam powykręcaną kostkę i z tego powodu podejrzewali że może być coś nie tak z kostką - chociaz od tego czasu mineło pare lat. Wracajac do tematu , więc włożyli mi nogę w gips i dali mydocalm ale to nic nie dało bo noga bolała jeszcze gorzej ( w tych samy miejscach co teraz i w ten sam sposób, tylko nie tak bardzo ). Po zdjęciu gipsu dostałam skierowanie na rehabilitacje na stopę w sumie było kilkanaście i przez kilka lat miałam spokój. No ale żeby nie było za różowo to tylko pare lat potem zaczeło się od nowa tym razem miałam blokady ( 1 w kostkę i 3 w kręgosłup ) no i oczywiście rehabilitacje na początku na stopę a póżniej lekarze wpadli na pomysł że to może jednak wina kręgosłupa no i kolejna rehabilitacja na kręgosłup - pomogło znowu pare lat było spokoju, historia się powtórzyła po paru latach i znowu rehabilitacja. Przy czym cały czas bolała mnie noga natomiast problemy z kręgosłupem juz takie na " poważnie " zaczeły się w połowie pażdziernika tamtego roku, no ale na początku o stwierdziłam że się " rozejdzie po kościach " ale sie nie rozeszło i od początku listopada poszłam na zwolnienie. Rodzinny postawiła mnie na nogi na początku tabletki przeciwzapalne ale się okazało że nie moge ich brać - były skutki uboczne i dostałam B12 i Colbo.... aha i wyszło mi w badanaich krwi że mam jakiś stan zapalny i dał skierowanie do neurologa. W grudniu wróciłam do pracy .Pani neurolog jak zobaczyła badania krwi to się na mnie popatrzyła i spytała po co ja do niej przyszłam no ale skoro już się zjawilam no to mnie " łaskawie " zbada i jak zbadała to od razu skierowanie na tomografie. Na tomografie ślicznie widac jak mi dysk poleciał. Wypisała mi skierowanie do neurochirurga na konsultacje czy nadaje się na operację. Neurochirurg od razu wypisał mi skierowanie do szpitala no i czekać w kolejce - w tym czasie jeszcze byłam na "chodzie " :0, jak wracałam od lekarza to autobus podskoczył na dziurze w jezdni że przesunoł mi jeszcze jeszcze bardziej dysk i w tym momencie dysk zaczoł zmiażdzać mi korzenie nerwowe . Tydzień łykałam "prochy " i twardo chodziłam do pracy w swojej głupocie myślałam że mi z czasem przejdzie, jednak nie chciało i po tygodniu juz ledwno chodziłam. Mąż zaprowadził mnie do lekarza rodzinnego po zwolnienie i nowe tabsy - to było w poniedziałek ( 2 marca ) a w czwartek nie byłam już w stanie chodzić a o siedzeniu można było pomarzyć . W piątek rano zadzwoniłam do lekarza powiedziłam jaka jest sytłacja i kazał mi przyjechać do szpitala stwierdził że jeśli jest tak żle to mnie zoperuje jeszcze tego dnia no i jak chłopina powiedział tak zrobił :). Po operacji to przychodził do mnie co pare godzin sprawdzać jak tam moja noga, czy moge nią ruszać. Muszę się przyznać że po wybudzeniu napędziłam mu stracha bo nie mogłam się ruszyć a dokładniej nogą. Pożniej powiedział mi że miałam "zmasakrowane " korzenie nerwowe i wyglądały one jak po wypadku samochodowym . Pare dni poleżałam plackiem a jak wstałam to czułam się rewelacyjenie ( chcieliśmy nawet zorganizować wyścigi chodzików ) Ogromny plus to była "ekipa " jaka akurat leżała na oddziale
Po wyjściu to 2 tygodnie był spokój a pożniej koniec przyjemności :(. Zaczął się potworny ból stopy, palców, kostki itd. "Cuda" się działy z ta stopą w wodzie stopa robiła sie centralnie fioletowa, no i wieczorne wykrecanie, sciskanie i podkurczanie palców. Oczywiście ja sobie leżałam i powtarzałam że to mi się pewno nerwy regeneruja dlatego boli. Jednak jak lekarz mnie zobaczył na kontroli to tak z lekka " ręce załamał " powiedział że mnie by się tu nigdy nie spodziewał że ja jak wychodziłam to byłam " marzenie neurochirurga " Zlecił mi badania bo podejrzewał że znowu ma ucisk na nerwy i on nie widzi innej opcji jak znowu grzebanie mi w kręgosłupie no ale bez rezonansu to nic nie może zrobić. Dostałam skierowanie w trybie pilnym czyli 2 tygodnie no ale było by zbyt cudownie jak by się udało bo 2 dni przed moim wyznazonym badaniem popsuł się rezonans i w zamian zrobił mi tomografie. Na tomograi " coś " było widać ale bardzo nie wyrażnie -" obraz jak za 5 groszy" no i nie może powiedziec nic dokładnie, podejrzewał w tym momencie niestabilność kręgosłupa i że grozi mi skręcanie na śruby no ale muszę mieć rezonans.
W końcu naprawili maszynę i zrobiłam rezonans w którym nie ma nić co wskazywalo by na na ucisk na nerwy i nie tłumaczyło by stanu w jakim jestem. Doktorek obejrzał rezonans z kolegami z odziału i zadzwonił i poprosił żebym przyjechała do szpitala bo ordynator chce mnie obejrzeć. Ordynator obejrzał i powiedział że " jest to ewidentnie kauzalgia " czyli innymi słowy "wstrętny piekący ból spowodowany uszkodzeniem nerwu "
Zapomniałam dodać że nie można dotknąć mi stopy ani palców a poruszenie powoduje pojawinie się gwiazdek , aha i w miejscu gdzie 10 lat temu przeskakiwało mi coś w dużym palcu pojawia mi sie piękny krwiak za każdym razem kiedy opuszcze stopę na dół.
To by było na razie tyle zobaczymy jak się sytłacja dlalej rozwinie  |
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany:
20 Cze 2009 ,Sob 14:54, |
|
|
bogdan |
ADMINEK - lajkonik |

|
|
Dołączył: 11 Kwi 2009 |
Posty: 862 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Miasto Smoka Wawelskiego Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
********************************
Temat przeniesiony tu.
Zapraszam do pisania na nowej stronie >>> [link widoczny dla zalogowanych]
******************************** |
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez bogdan dnia 26 Wrz 2009 ,Sob 6:10, , w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2002 phpBB Group